Brak chętnych na 11 miliardów złotych z URE. Prezes wskazał prawdopodobny powód
Nie ma chętnych na 11 miliardów złotych dopłaty z programu Urzędu Regulacji Energetyki. Chodzi premię kogeneracyjną indywidualną, czyli dopłatę do obsługi kotłów zasilanych przy pomocy przede wszystkim gazu ziemnego. Program miał na celu przejście na mniej emisyjne źródła energii, ale sytuacja geopolityczna sprawiła, że program stał się niepotrzebny.
Brak chętnych na dopłaty do kogeneracji
URE organizował już nabór wniosków do programu w marcu i wrześniu tego roku. W obu przypadkach również nikt się nie zgłosił. Problemem są ceny gazu, które wystrzeliły jeszcze przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie, w efekcie szantażu energetycznego Kremla. Ograniczenie dostaw przez gazociąg jamalski i Nord Stream, spowodowało ogromny wzrost cen na rynku europejskim.
„Uruchomiony blisko cztery lata temu system wsparcia, początkowo miał służyć głównie jednostkom kogeneracyjnym opalanym gazem ziemnym. Jednak obecnie wiele czynników nie sprzyja inwestycjom z wykorzystaniem tego paliwa. Gwałtowny i znaczny wzrost cen gazu, a także duża zmienność tych cen, nie sprzyjają podejmowaniu decyzji inwestycyjnych w jednostki opalane gazem” – powiedział prezes URE Rafał Gawin, cytowany w komunikacie.
Co to jest kogeneracja?
Kogeneracja, czyli produkcja w skojarzeniu polega na wytwarzaniu energii elektrycznej i ciepła w najbardziej efektywny sposób, czyli w jednym procesie technologicznym. Istotną zaletą takiego procesu jest znacznie większy stopień wykorzystania energii pierwotnej zawartej w paliwie do produkcji energii elektrycznej i ciepła.
Sprawność źródła wytwarzającego energię w skojarzeniu może przekraczać nawet 80 proc., podczas gdy w procesie wytwarzania energii elektrycznej w elektrowni kondensacyjnej bardzo trudnym jest osiągnięcie 50 proc. sprawności. Oznacza to, że efektywność energetyczna systemu skojarzonego może być nawet o ponad 30 proc. wyższa niż w procesie oddzielnego wytwarzania energii elektrycznej w elektrowni kondensacyjnej i ciepła w kotłowni.